Nurkowanie techniczne uznane jest za „sport ekstremalny”, który zabiera doświadczonych i wykwalifikowanych nurków znacznie głębiej i dalej niż pozwala na to główny nurt nurkowania rekreacyjnego. Nurkowanie techniczne charakteryzuje się używaniem znacząco większej ilości sprzętu i większymi wymogami treningowymi, mającymi na celu poradzenie sobie przez nurka z dodatkowymi zagrożeniami, które pociąga za sobą ten typ nurkowania. Nurkowanie techniczne nie jest dla wszystkich, bowiem TEC REC jest odpowiedzią dla tych, którzy chcą poznać granice nurkowania oraz własnej osobowości.

Bardzo dobrą opcją aby przekonać się o wartości szkoleń technicznych, podstawowych procedurach zwiększających bezpieczeństwo i wartości podniesienia systemu partnerskiego na wyższy poziom jest udział w trzydniowym kursie PADI TEC REC 40. Można było by zapytać „zaledwie trzy dni”?! Tak, bo właśnie tyle czasu wystarczy na przećwiczenie procedur i zbudowanie fundamentów u poszczególnych kandydatów aspirujących do uprawnień technicznych. W trakcie szkolenia realizujemy 4 nurkowania, łączny czas pobytu pod wodą to, co najmniej 400minut, ostatnie nurkowanie jest już nurkowaniem dekompresyjnym, a więc nie możemy się wynurzyć z wody w dowolnym momencie tak jak to było dotychczas w nurkowaniu rekreacyjnym. Uczymy się od podstaw konfiguracji sprzętu, planowania nurkowań dekompresyjnych, nurkowania z dwoma butlami na plecach i jedną dodatkowo przypiętą z boku. Używamy tzw. „gorących nitroxów” czyli mieszanin gdzie skład procentowy gazu zawiera 50% tlenu. Podczas wielu ćwiczeń poznajemy lepiej siebie samych, swoich partnerów nurkowych, jak i sprzęt na którym nurkujemy.

Mówi się czasem że nurkowanie techniczne to system zero jedynkowy lub czarno biały, bo tutaj albo wiesz albo nie wiesz, albo umiesz albo nie umiesz, tutaj nie ma półśrodków, tutaj nie mówimy „uf udało się” lub „miałem dziś szczęście” – ten kurs nie ma nic wspólnego ze szczęściem, po tym szkoleniu Ty po prostu wiesz, po prostu umiesz, po prostu jesteś gotowy – NIEZATAPIALNY!

Maciej Jurasz                     

PADI Silver Course Director          

TEC REC Trainer Instructor          

Zapraszamy do zapoznania się z relacją uczestnika szkolenia TEC REC 40, Bartłomieja Pitali.

Gdy po dwóch latach wspólnych nurkowań wraz z Jurkiem i Radkiem Jurkowskim- głównodowodzącym naszego klubu nurkowego 5 FAL Kraków, który prowadził mnie przez wszystkie etapy nurkowego rozwoju, podjęliśmy decyzję: „robimy kurs techniczny...” Nagle nasunęło nam się wiele pytań: w jakiej organizacji? Kto przeprowadzi z nami rzetelny kurs, a nie tylko "sprzeda nam certyfikaty", co jest coraz częstsze w dzisiejszych czasach, no i najważniejsze dla nas: czy jesteśmy już na ten krok gotowi?

Wątpliwości, co do naszego przygotowania wynikały z jednego, prostego założenia: nie chcieliśmy na kursie nurkowania technicznego „NAUCZYĆ” się wszystkich ważnych aspektów i procedur z mniejszymi lub większymi problemami. Zależało nam raczej na wyłapaniu błędów w już stosowanych przez nas procedurach i procesach myślowych. Bądź co bądź, nurkowaliśmy już razem jaskiniowo, podlodowo, głęboko. Nie mogliśmy sobie pozwolić na przeprowadzanie tego typu nurkowań bez odpowiedniego przygotowania i umiejętności. W tym wszystkim bezcenne okazały się wiadomości posiadane przez naszego Radka, który przez długi czas nurkował z jednym z najlepszych nurków technicznych w Polsce i bardzo wiele z tej "szkoły" wyniósł.

Nasz wybór instruktora padł na pewnego poznańskiego Xiendza :-)(czyt. Księdza) Wiedzieliśmy, że nie sprzeda nam certyfikatów, a porządnie przygotuje do niewątpliwie trudnego nurkowania technicznego. Po dograniu terminów zostało nam do zrobienia tylko jedno: dopracowanie własnych umiejętności, żeby ani sobie, ani Klubowi nie przynieść wstydu 🙂 Treningom nie było końca, ale przynajmniej mogliśmy robić to co wszyscy kochamy najbardziej - siedzieć w wodzie i naszą przygodę z nurkowaniami technicznymi rozpoczęliśmy kursem PADI TEC 

 

Pierwszy dzień, pierwsza godzina, pierwsze wrażenie: ILE TYCH WIADOMOŚCI!! Na tym etapie wyszło jak ważny, a zarazem trafiony był nasz wybór instruktora. Z racji nawału informacji, technik, procedur, w naszych głowach pytania namnażały się lawinowo. Ale na żadne z nich nie otrzymaliśmy odpowiedzi: "Tak jest, bo tak ma być". Wręcz przeciwnie- każdą naszą wątpliwość Maciek rozwiewał poprzez odpowiednie przykłady z własnych nurkowań. Takie podejście ZNACZNIE ułatwia zrozumienie sensu niektórych rozwiązań.

Oczywiście, oprócz teorii musieliśmy pokazać, co potrafimy w wodzie. Przecież nie da się nurkować na sucho (mimo, że tak wielu próbuje!). Nasze pierwsze nurkowania kursowe miały proste cele: sprawdzić co umiemy, a przy okazji odrobinę nas pognębić 🙂 Jednak od początku wszystko to miało swój cel - jeszcze lepiej przygotować nas, przede wszystkim mentalnie na możliwe sytuacje awaryjne. Było więc pływanie bez maski, płetw i w tych warunkach należało oczywiście wykonywać ćwiczenia wszelakie, od V-Drilla począwszy, skończywszy na procedurze NOTOX przy braku powietrza i stage na drugim końcu basenu. To już nie OWD :-). Na szczęście godziny spędzone w wodzie na "rzeźbieniu" umiejętności w różnych warunkach zrobiły swoje i udało nam się wyjść obronną ręką ze wszystkich zaplanowanych przez Maćka i Adama zadań, a nie tego się spodziewali.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wreszcie, przyszedł czas na nasze najgłębsze, dekompresyjne nurkowanie. Po zaliczonych seriach podwodnych ćwiczeń czuliśmy się... "niezatapialni", więc nura zaplanowaliśmy na 29 metrów, 47 minut, z tak długim pobytem na dnie aby uzyskać 8 minut dekompresji. Sporo jak na pierwszy raz. Maciek tylko po raz kolejny przypominał nam: "pamiętajcie, że woda często daje po łapach, jeśli się nie ma przed nią respektu". Wierzyliśmy, no ale... NAM?!

Wszystko było pięknie, cacy, dopóki na 25`tym metrze nie przytrafiła nam się prawdziwa sytuacja awaryjna. Całkiem poważna, jak na pierwsze takie nurkowanie. Na szczęście dzięki zachowaniu przytomności umysłu i opanowaniu chęci wyjścia na powierzchnię, wszyscy wykonaliśmy wymaganą dekompresję i bez szwanku wynurzyliśmy się... Woda faktycznie daje po łapach. Nie można tego faktu bagatelizować. To, co się przydarzyło było jak wiadro zimnej wody na nasze gorące techniczne głowy. Dobrze, że wylane w czasie szkolenia TEC 40 przez co mogliśmy wszystko omówić z Instruktorem, który tyle razy przecież ostrzegał nas przed Wodą...

Odbycie tego kursu uświadomiło mi jedną, bardzo ważną rzecz: w wodzie naprawdę nie ma kozaków. TRZEBA czuć do niej respekt, bo inaczej można zostać w niej na zawsze... Niemniej jednak, udało nam się zaliczyć ten naprawdę niełatwy kurs. Wiemy także, że przed nami daleka droga do perfekcji, ale nie zraziliśmy się. Wręcz przeciwnie- już umiejscawiamy w czasie kolejne etapy naszego rozwoju technicznego.

Facebookmail